Przyznajmy się szczerze i otwarcie.. wspólne gotowanie przysparza radości jak mało co ;) nawet facetom!
Co prawda, czwórka w naprawdę malutkiej kuchni to już tłok, ale... za to jakie efekty :)
Mam pewną cudowną przyjaciółkę, Zuz i podczas prawie dwutygodniowego pobytu u niej,
realizowałyśmy wiele rozmaitych mądrych i mniej mądrych pomysłów... i pewnego dnia
powstała idea połączenia dwóch świetnych składników: kurczaka i czekolady.
Uznałyśmy to za dobry żart, a potem zajrzałyśmy do wujka google, który opowiedział nam
historię kurczaka mole, czyli tradycyjnego meksykańskiego sosu czekoladowego.
Oczywistą stała się więc próba odtworzenia.
Korzystanie z przepisu szybko okazało się niepotrzebne,
bo przecież lepiej improwizować :) więc powstał nasz autorski.
W rytm muzyki rzecz jasna.
Składniki:
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady
- 1kg filetu z kurczaka
- 2 papryki czerwone
- 4 pomidory
- 1 ząbek czosnku
- ryż
to jest podstawa, a dalej zaczyna się prawdziwa zabawa w klarowanie smaku. Te cuda zagościły w naszym kociołku :
- cynamon
- pieprz
- gałka muszkatołowa
- ostra i słodka papryka
- maggi
- sos sojowy
- przyprawa warzywna
- migdały
- sezam
A teraz jak się do tego zabrać. Oporządzić mięso - ja pokroiłam je w czworokąty, a potem obsmażyłam w oliwie na patelni. Nie marynować.
Pokroić jak najdrobniej paprykę, pomidory i czosnek. W międzyczasie można też zetrzeć pół tabliczki czekolady na tarce.
W tym momencie zaczęła się prawdziwa meksykańska masakra mikserem (mmm!), bo... okazało się, że Zuz nie ma blendera. Paprykę i pomidory wraz z czosnkiem trzeba zmiksować na sos. Co prawda, nie wyszła nam gładka masa, ale jak potem stwierdziliśmy, urok tej potrawy tkwił także w niedomiksowanej papryce :D więc kilka kawałków można zostawić, resztę zmiksować. W czasie miksowania sypiemy łyżeczkę cynamonu, łyżeczkę pieprzu, łyżkę przyprawy warzywnej, łyżkę ostrej i słodkiej papryki, trochę sezamu.
Gdy mięso na patelni będzie prawie gotowe, dodajemy resztę czekolady.
Sosik ląduje teraz w rondelku. Gotujemy go chwilkę, a potem dodajemy do niego kurczaka.
Tutaj zaczęła się zabawa, bo przepis podstawowy okazał się mdły. Wam również radzę sprawdzić, czy
potrawa smakuje już tak jak chcecie, czy nie do końca. U nas znalazły się jeszcze : ok. łyżeczki gałki muszkatołowej, kilka kropel maggi i sosu sojowego. Sypaliśmy też ostrej papryki do smaku, bo łyżka okazała się niewystarczająca. Myślę, że ćwiartka łyżeczki chilli załatwiłaby sprawę.
Kurczaka podajemy z ryżem i startą czekoladą. Smacznego ;)
Byliśmy zbyt zaabsorbowani kucharzeniem, żeby zrobić piękne zdjęcia, ale
nagrywaliśmy filmiki i oto kilka zrzutów... :)
Ostatnie zdjęcie to odwzorowanie meksykańskiej masakry mikserem... miejsce zbrodni :D
Pamiętajcie, nobody's perfect.
Potem niczym Pascal w swoim 'Po prostu gotuj' poczęstowaliśmy wieczornych gości
naszymi specjałami i co? I byli zachwyceni! :)
oczywiście obserwuje :) zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://cosmetics-my-live.blogspot.com/