Zostało mi kilka jabłuszek, które zaczęły się delikatnie marszczyć. Pomyślałam więc, że to idealny powód, by upiec szarlotkę... w internetach natknęłam się ostatnio na termin "szarlotka sypana". Zobaczyłam o co chodzi i tak bardzo nie dowierzałam, że postanowiłam spróbować od razu.
Udało się w 100%.
Składniki wg przepisu z bloga Moje wypieki:
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 szklanka cukru (lub mniej, jeśli jabłka są słodkie)
- 1 szklanka kaszy manny
- 1,5 czubatej łyżeczki proszku do pieczenia
- 1,5 kg jabłek - najlepiej kwaśnych
- odrobina cynamonu
- 3/4 kostki masła
Na początek zjedzcie żabę :D, czyli
zróbcie to, co zajmie Wam najwięcej czasu:
obieranie jabłek i ścieranie ich na tarce na dużych oczkach.
Potem wsypcie do miski mąkę, kaszę, cukier i proszek do pieczenia.
Wymieszajcie.
Dno tortownicy (23cm) wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy masłem.
Następnie nabieramy szklankę suchych składników i sypiemy na dno.
Potem nakładamy część jabłek, oprószamy cynamonem.
Potem kolejno znowu szklankę suchych pokrywamy
równomiernie jabłkami i cynamonem.
Na koniec ostatnia warstwa suchych składników.
Ja ją odrobinę zmieszałam z zimnym masłem,
by wytworzyć kruszonkę, ale nie jest to konieczne.
Dodajemy nasz klej - na tarce o dużych oczkach
ścieramy zimne masło.
Musi pokryć całe ciasto, tak jak na zdjęciu niżej:
I... tyle! :)
Pieczemy ok. 60 minut w 180 stopniach.
Podobno ciastu zdarzać się puszczać soki, więc warto
podłożyć coś pod blaszkę np. poziom niżej.
Ciasto oprószamy cukrem pudrem.
Jest przepyszne, obiecuję.
I cudownie smakuje z lodami waniliowymi.
Szarlotka sypana to moja ulubiona :)
OdpowiedzUsuń